Moda na walentynki przywędrowała do nas wraz z gospodarką kapitalistyczną. Ale to nie w Ameryce narodziło się święto zakochanych. Uważa się, że dzień miłości ma swoje korzenie w pogańskim święcie obchodzonym w starożytnym Rzymie. 14 lutego przypadał w wigilię luperkaliów, czyli ceremonii na cześć bożka płodności i urodzaju - fauna Luperkusa, który miał strzec stad owiec przed wilkami. W hołdzie składano ofiary z kozła i psa, a kapłani przyodziani w skórę świeżo zabitego capa lub tryka biegali wokół Wzgórza Palatyńskiego i uderzali rzemieniami kobiety co miało zagwarantować im płodność. Podczas festiwalu urodzaju panie wrzucały do urn kartki ze swoimi imionami czasami wzbogacone o miłosne wyznania. Potem było losowanie i panowie mogli spędzić noc z dziewczyną wskazaną na karcie. Zdarzało się, że świąteczna zabawa zamieniała się w związek na całe życie.
Bardzo szybko obchody luperkaliów przyjęli mieszkańcy Galii i Brytanii. Ale po wprowadzeniu chrześcijaństwa zakazano pogańskich tradycji i święto odeszło w zapomnienie. Chociaż nie na długo bo wzmianki o dniu zakochanych pojawiały się już w średniowieczu. Pierwszą zachowaną walentynkę nadał w 1415 roku książę Orleanu - Karol, który uwięziony w londyńskim Tower wysłał kartkę swojej żonie wyznając jej miłość (walentynkę można obecnie zobaczyć w Muzeum Brytyjskim).
Wszyscy wiedzą, że walentynki to święto miłości, ale skąd wzięła się sama nazwa? Pochodzi od patrona dnia zakochanych - świętego Walentego, który żył w Imperium Rzymskim za czasów panowania cesarza Klaudiusza II Gockiego. Duchowny sprzeciwił się woli władcy zakazującej udzielania ślubów młodym mężczyznom. Zdaniem doradców cesarza nieżonaci byli lepszymi żołnierzami. Zgodnie z legendą Walenty został wtrącony do wiezienia gdzie zakochał się w niewidomej córce strażnika. Dziewczyna dzięki jego miłości odzyskała wzrok. Informacja dotarła do cesarza i duchowny został skazany na śmierć. Przed egzekucją zdążył jeszcze napisać miłosny list do swojej ukochanej podpisując go Od Twojego Walentego. Zmarł 14 lutego 270 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz